Widoki roztaczajace sie z okna pociagu pochlonely Tomka bez reszty. Pierwszy tez spostrzegl pieknego, oryginalnego ptaka wielkosci zurawia, o stosunkowo dlugiej szyi i wysokich nogach, ktory kolowal nad mijana przez pociag rzeka Athis. Tomka zachwycila kita pior zwisajaca z czuba ptaka – wydal okrzyk podziwu.

– To wezojad sekretarz15 [15 Serpentarius secretarius .] – wyjasnil chlopcu Smuga.- Zyje nie tylko tu, ale i w Ameryce. Stanowi przejsciowy gatunek miedzy ptakiem brodzacym a jastrzebiem; zywi sie gadami i plazami. Skoro wypatrzy zdobycz, najeza kite na glowie i z natezona uwaga sledzi ruchy weza, potem jednym skokiem rzuca sie na niego, przyciska szponami do ziemi, a przed ukaszeniem broni sie skrzydlami. Poluje rowniez na weze jadowite, ktore pozera razem z gruczolami jadowymi. Jest tak pozyteczny w tepieniu plazow i gadow, ze znajduje sie pod ochrona.

Tomek urozmaical sobie dluga podroz przegladaniem podrecznej torby. Mial w niej rozne drobiazgi. Pokazal bosmanowi szklana kule z trojmasztowym statkiem w srodku, nowy noz mysliwski, kilka fotografii Sally i spory zapas roznych swiecidelek tak pozadanych zawsze przez Murzynow. Lowcy toczyli dlugie dysputy, ktore przerwano wtedy dopiero, gdy pociag zblizal sie do Nairobi.

Po dwudziestu godzinach od chwili opuszczenia Mombasy pociag zatrzymal sie w Nairobi. Tutaj nasi lowcy wysiedli, zabierajac z soba tylko najniezbedniejszy ekwipunek. Reszte bagazy mieli odebrac pozniej na stacji w Kisumu. Przed dworcem oczekiwal na nich maly dwukolowy wozek z oslim zaprzegiem. Powozil Murzyn zatrudniony na plantacji Anglika Browna, ktory jako jeden z pierwszych bialych kolonistow osiedlil sie w poblizu Nairobi. Hunter przyjaznil sie z Brownem i podczas pobytu w tym miescie zawsze sie u niego zatrzymywal.

Zaladowawszy bagaze na wozek, lowcy szli za nim piechota przez miasto. Nairobi mialo zaledwie kilka szerokich ulic. W poblizu dworca rozposcieraly sie magazyny i budynki administracyjne zarzadu kolei, nieco dalej staly szeregi niskich, bialych domow z wieloma sklepami, dobrze zaopatrzonymi w najrozmaitsze towary.

Byl to zaledwie poczatek okresu kolonizacyjnego Kenii, totez na ulicach spotykano niewielu bialych. Lowcy przeszli obok rozpoczetej budowy palacu gubernatora angielskiego, potem mineli maly, brzydki kosciolek katolicki, a nastepnie znalezli sie wsrod ogrodow, w ktorych staly wille nielicznych Europejczykow. Za nimi dopiero widac bylo male, kwadratowe, ulepione z gliny chaty murzynskie o czterospadowych dachach krytych sloma.

Posiadlosc Browna znajdowala sie na peryferiach miasta. Anglik przyjal lowcow nadzwyczaj goscinnie. Oddal do ich dyspozycji oddzielny domek w ogrodzie. Wilmowski i Hunter nie skorzystali jednak z mozliwosci wypoczynku. Zaraz udali sie do handlarza koni w celu nabycia kilku wierzchowcow. Zdaniem Smugi byly one konieczne przy chwytaniu niektorych szybkonogich zwierzat. Wprawdzie Wilmowski wyrazil obawe, czy w glebi ladu uda im sie utrzymac konie przy zyciu z powodu groznych tse-tse, ale Hunter i Smuga zapewnili go, zesmiercionosne muchy spotyka sie jedynie na nizej polozonych terenach.

Tomek i Smuga, nie chcac bezczynnie oczekiwac na powrot towarzyszy, wyszli obejrzec plantacje kawy16 [16 Coffea arabica. ]. Zaintrygowany Tomek przygladal sie bacznie krzewom kawowym, bujnie rosnacym w cieniu wysokich, rozlozystych palm. Otoz zamiast ziarenek kawy na galeziach widnialy purpurowo-fioletowe dojrzale owoce, przypominajace swym ksztaltem oliwki lub nasze male sliwki…

– Przeciez te owoce wcale nie maja wygladu kawy – zagadnal w koncu.

– Czy przypuszczales, ze ziarna kawy rosna bezposrednio na krzewach? Jezeli tak, to byles w bledzie – padla odpowiedz. – Wlasnie w miazszu tych owocow, zwanych przez plantatorow czeresnia, znajduja sie zwykle dwa polokragle, splaszczone, twarde ziarenka, ktore dopiero po wyluszczeniu i odpowiednim przygotowaniu staja sie kawa, czyli produktem handlowym.

– Cos podobnego, nie wiedzialem – zdumial sie Tomek. – A dlaczego pan Brown nie kaze wyciac palm, ktore nie dopuszczaja slonca do krzewow kawowych?

– Kultury kawowe sa nadzwyczaj delikatne. Nie znosza zbyt intensywnego naslonecznienia, totez palmy zastepuja im parasole – wyjasnil Smuga. – Zaraz widac, ze Brown jest dobrym fachowcem. Spojrz tylko, jak bujnie owocuja krzewy. Na jednej galezi spotyka sie dojrzale juz czeresnie i kwitnace kwiaty. Brown zapewne wkrotce rozpocznie zbior czeresni, gdyz przejrzale owoce marszcza sie, czernieja i zsychaja, a wtedy trudniej wydobywac z miazszu ziarenka kawy.

– Jak teraz zrozumialem, wyluszczone ziarna jeszcze nie sa gotowa do sprzedazy kawa – indagowal Tomek.

– Masz racje, po wydobyciu z miazszu nalezy je bowiem wymyc, oczyscic na szczotkach, pozbawic wierzchniego pergaminowego naskorka, dzieki czemu ziarna traca moznosc kielkowania, a w koncu trzeba je wypolerowac na polerkach. Po poddaniu ziaren procesowi tak zwanego palenia przybieraja one czarna barwe i wtedy dopiero kawa wyglada tak, jak widzimy ja w sklepach.

– Ho, ho, wcale nie myslalem, ze Murzyni musza tak sie napracowac chcac wypic szklanke kawy – rzekl Tomek. – Przeciez chyba nie kazdego stac tutaj na zakupienie maszyn do wyluszczania ziaren, oczyszczania, polerowania i wszystkiego, co jest konieczne do preparowania kawy!

– Sluszna uwaga, Tomku, totez krajowcy wydobywaja ziarna z miazszu przez fermentacje. W wysokiej, temperaturze miazsz rozklada sie, potem zas susza ziarna na sloncu i prymitywnymi metodami pozbawiaja je pergaminowego naskorka. Poza tym Murzyni nigdy nie spozywaja ziaren kawy, tylko w czasie dlugich, nuzacych marszow zuja zwykle sam miazsz owocu, podobnie jak orzeszki kola17 [17 Kola (Cola acuminata) – drzewo z rodziny zatwarowatych rosnace w Afryce Zachodniej. Jego owoce zawieraja nasiona znane pod nazwa orzeszkow kola. Wyciag z nich uzywany jest w lecznictwie w przypadkach przemeczenia fizycznego i psychicznego oraz do wyrobu napojow.].

– Czyzby miazsz czeresni byl odzywczy?

– Podobno wzmacnia i dodaje energii18 [18 Miazsz czeresni kawowych zawiera spory procent kofeiny, ktora wzmaga czynnosc serca oraz osrodkowego ukladu nerwowego (kora mozgowa) i wywoluje pobudzenie psychiczne].

– Jesli tak, to musze go sprobowac! Chcialbym jeszcze o cos zapytac. Czy wszystkie czeresnie zawieraja po dwa ziarenka kawowe?

– Nie, Tomku, kilka dzikich odmian kawy afrykanskiej posiada w czeresniach po jednym okraglym ziarenku, znanym pod nazwa perlowka.

Smuga spacerowal miedzy rzedami krzewow. Tomek kroczyl obok niego, lecz nie zasypywal go juz nowymi pytaniami. Nagle zamilkniecie mlodzienca zwrocilo w koncu uwage Smugi. Spojrzal na niego. Tomek wprawdzie szedl za nim krok w krok, lecz od razu mozna bylo spostrzec, ze krzewy kawowe przestaly go interesowac. Nachmurzony sledzil bzykajace owady.

– O czym rozmyslasz? – zapytal zainteresowany Smuga.

– Niepokoje sie o Dinga – odparl chlopiec.

– Czy cos mu sie stalo? Dlaczego nie zabrales go z soba?

– Zamknalem Dinga w pokoju, bo sie boje, zeby go nie ugryzla tse-tse – wyjasnil Tomek zafrasowany. – Teraz naprawde zaluje, ze wzialem poczciwca do Afryki.

– A wiec o to ci chodzi, przyjacielu. Wydaje mi sie, ze sie zupelnie niepotrzebnie obawiasz.

– Naprawde? Slyszal pan jednak, co mowil ojciec? Ukaszenie tse-tse bywa smiertelne dla koni, wolow, owiec i psow.

– To prawda, lecz nie kazda tse-tse jest roznosicielka zarazkow. Poza tym wszyscy w rownej mierze bedziemy narazeni na niebezpieczenstwo. Wiesz przeciez, ze ukaszenie tse-tse moze spowodowac u czlowieka chorobe konczaca sie smiercia. Miejmy nadzieje, ze Opatrznosc nas ustrzeze. Polowalem w rejonach ogarnietych plaga spiaczki i wyszedlem szczesliwie.

– Czy nie ma zadnych sposobow ochrony przed ta niebezpieczna mucha? – ciekawil sie Tomek.

– Tse-tse jest nadzwyczaj ostrozna, a jej lot jest niemal bezdzwieczny. Tym samym nie zwraca na siebie uwagi. Nie siada rowniez na jasnym tle, na ktorym staje sie zbyt widoczna. Dlatego najlepsza przed nia ochrona jest biala odziez. Krajowcy czesto odganiaja sie przed owadami roznymi miotelkami badz tez nosza ozdoby z pior lub kit zwierzecych spelniajace te sama role.

Tomek westchnal ciezko i szedl dalej w milczeniu. Nie lubil oczekiwac na niebezpieczenstwo z zalozonymi rekoma, totez przemysliwal teraz nad sposobami, ktore w jego mniemaniu, moglyby zabezpieczyc psa przed ukaszeniem zdradliwej muchy. Niebawem rozchmurzyl sie; pogwizdujac wesolo pobiegl w kierunku domu.