A jeśli chcesz obalić tyrana, bacz byś wpierw zniweczył tron, któryś mu w sobie zbudował.
Jakże by tyran mógł rządzić ludźmi, którzy są dumni i wolni,
gdyby nie znalazł oparcia w tyranii ich własnej swobody, we wstydzie ich pychy?
A jeśli chcesz uwolnić się od trosk, pamiętaj, iż sam je wybrałeś,
nikt ci ich nie narzucił.
A gdy chcesz strachu się pozbyć, zważ, iż on w sercu twoim się gnieździ,
a nie zależy od tego, który lęk w tobie budzi.
Zaprawdę wszystko w nas samych się dzieje, przeplatając się cięgle wzajem — upragnione i budzące lęk, wstrętne i umiłowane, to, za czym gonimy i czego unikamy.
W nas samy żyją one wszystkie, jako światła i cienie, splecione parami w uścisku.
A gdy cień się rozprasza i znika, blask światełka, gdy za długo trwa,
staje się cieniem dla nowego światła.
I tak wolność nasza, gdy pozbędzie się swych więzów, staje się sama więzami wyższej wolności.
O Rozsądku i Namiętności
Ozwie się znów kapłanka: mów nam o rozsądku i o namiętności.
A on rzecze:
Dusza wasza jest nieraz polem bitwy, gdzie rozum i rozsądek walczą
z pragnieniem i namiętnością.
Chciałbym pokój wnieść w wasze dusze; zgrzyty, rozterki i walki odrębnych w was czynników przemienić w jedność i melodię pieśni.
Ale jakże to zrobię, jeśli sami nie będziecie również pokój czyniącymi,
a nawet miłującymi wszystkie swej natury energie?
Rozum i namiętność to ster i żagle łodzi waszej duszy, na wodach oceanów;
jeśli złamią się żagle, albo ster, łódkę bezwolną fala miotając uniesie,
lub stanie ona w miejscu, unieruchomiona wśród mórz.
Bowiem rozsądek, gdy rządzi sam, staje się siłą, co wstrzymuje i ogranicza; a namiętność pozostawiona sobie, to płomień, co spala i własną sprowadza zagładę.
Przeto dusza wasza niech rozum wzniesie do napięcia namiętności,
by mógł również uderzyć w pieśń;
a namiętnością niech sama rozumnie kieruje, aby żyła ona codziennym odnowieniem i zmartwychpowstaniem i jako feniks wciąż ponad własne wznosiła się popioły.
Pragnąłbym abyście pożądania wasze, zarówno jak i sądy, jako dwóch drogich traktowali gości;
wszak nie uczcilibyście jednego, drugiemu lekceważenie dając, bowiem kto jednemu więcej okaże gościnności ten traci życzliwość i zaufanie obu.
Gdy spoczywasz wśród wzgórz, w chłodnym cieniu białych topoli, i zanurzasz się w spokój i stapiasz z ciszą rozległych pól i łąk dalekich,
niech serce twe rzecze w milczeniu: „Bóg odpoczywa w rozumie”.
Ale gdy burza nadleci i wicher potężny gnie konary drzew, a gromy i błyskawic rozdarcia głoszą majestat niebios natenczas serce twe niech w trwodze wyszepcze poświętnej: „Bóg ruchem w namiętności żyje”.
A że jesteśmy wszyscy tchnieniem w wielkich Boga dziedzinach i
liściem w bożym lesie, przeto i my w rozumie mamy odpoczynek znajdować,
a w namiętności pęd.
O Bólu
Ozwie się teraz niewiasta: o bólu nam powiedz.
A on rzekł:
Ból wasz to rozpękanie skorup, w których uwięzi trwa zamknięte rozumienie wasze.
Jak ziarno owocu rozpęknąć się musi by serce swe ku słońcu otworzyć,
tak i wy poznać musicie ból, który otwiera.
A gdybyście mogli utrzymać w duszy nieustanny podziw dla cudów życia, co w każdym stają się dniu, ból wasz nie wydałby się wam mniej cudownym, aniżeli radość,
i witalibyście cicho zmienny rytm wiosen i jesieni serca, jak spotykacie w spokoju pory roku, co schodzą na wasze pola.
A w zimy swego bólu czuwalibyście z jasną pogodą.
Wiele z waszego cierpienia to wasz własny wybór;
to nieraz gorycz leczniczych ziół, którymi lekarz w głębi waszej duszy ukryty, chce uzdrowić chorość waszej istoty.
Zaufajcie mu więc, przyjmując spokojnie, i chętnie pijąc lek z jego ręki,
bowiem choć ciężka i twarda, posłuszną jest innej, niewidzialnej
a miłościwej Dłoni;
a czara którą wam podaje, choć pali dziś wasze usta, powstała z gliny,
którą Wielki Garncarz własnymi zwilżył łzami.
O Samopoznaniu
Przemówił teraz człowiek niektóry: o samopoznaniu nam powiedz.
A on rzekł:
Serca wasze w milczeniu swym znają tajemnice dni i tajemnice nocy,
lecz uszy pragną usłyszeć dźwięk tej mądrości serca.
Chcielibyście wiedzieć w słowach to, coście zawsze znali w myśli waszej, i palec położyć na obnażony kształt swoich marzeń.
Pragnąłbym abyście to mogli uczynić.
Ukryta krynica duszy musi w was wytrysnąć i szumiąc ku morzu popłynąć; a skarb własnej, bezdennej głębi objawi się waszym oczom.
Lecz żadnych nie imajcie się wag by ten nieznany skarb oszacować;
nie starajcie się też wymierzać głębin swej własnej mądrości sondą, ani miarą.
bowiem Duch wasz jest morzem bezbrzeżnym i nieskończonym.
I nie mówcie nigdy: „znalazłem prawdę”, powiedzcie raczej:
„znalazłem coś prawdziwego”.
Nie mówcie też: „odkryłem drogę duszy”, a raczej: „spotkałem duszę,
kroczącą po mojej drodze”,
bowiem chadza ona po wszystkich drogach.
Dusza nie postępuje po jednej linii, ani też rośnie prosto, jako trzcina,
rozchyla się ona i rozwiera jak lotos, o niezmiernej płatków mnogości.
O Nauczaniu
Nauczyciel prosi: mów nam o nauczaniu.
A on odpowiedział:
Żaden człowiek nie zdoła nam odkryć nic ponad to, co już w nas żyje,
na wpół uśpione w brzasku naszego poznania.
Mistrz, który kroczy w cieniu świątyni, wpośród uczniów swoich,
nie przekazuje im swej mądrości, a tylko wiarę i serdeczność swoją.
Jeśli posiada mądrość prawdziwą, nie zaprasza nas w jej chram,
lecz prowadzi nas ku wrotom naszej własnej duszy.
Astronom może nam mówić o swym pojmowaniu przestrzeni,
ale nie zdoła dać nam swego rozumienia.
Muzyk może nam śpiewać o rytmie, którym wibrują przestwory,
ale nie jest w stanie obdarzyć nas słuchem, aby ten rytm uchwycić,
ani głosem aby go odtworzyć.
A człowiek biegły w nauce liczb, może nas uczyć o dziedzinie ciężaru i miary, ale nie potrafi wziąć nas ze sobą w ów świat.
Bowiem wizja jednego człowieka nie może swych skrzydeł użyczyć drugiemu.
I jak każdego z nas oddzielnie zna Bóg, tak każdy musi też być sam w swoim poznawaniu Boga i sam zgłębiać tajemnice ziemi.