I nagle wypadki znow potoczyly sie z szybkoscia blyskawicy. Z dachu zwalila sie potezna postac. Pod ciezarem reisa napastnik, ktory sterroryzowal Sally, upadl na deski, wypuszczajac bron. Wtedy z zadziwiajaca szybkoscia zareagowal Patryk. Podniosl i rzucil Tomkowi jego rewolwer. Tomek chwycil kolta w locie i wystrzelil do biegnacego w jego strone Araba. W tym samym momencie zaloga statku wlaczyla sie do walki po stronie napadnietych. To przesadzilo sprawe. Napastnicy czmychneli na lad. Nowicki jeszcze rozejrzal sie za Harrym, lecz tamten, atakowany przez dwu marynarzy, dal sobie z nimi bez trudu rade i rowniez podbiegl do burty. Zanim wyskoczyl na lad, odwrocil sie, machnal korbaczem i krzyknal do Nowickiego:

– Jeszcze sie spotkamy, ty brylo miesa!

Na statku pozostal jedynie Arab ranny w pierwszym starciu i drugi, obezwladniony przez zaloge. Tomek rozejrzal sie za Sally. Stala wciaz przy kajucie, opierajac sie plecami o scianke, uzbrojona w rewolwer odebrany napastnikowi. Druga reka trzymala za obroze zdezorientowanego psa, ktory warczal teraz na kazdego przechodzacego Araba. Na chwile przytulili sie do siebie, ale Sally juz miala mnostwo roboty. Jak przystalo na corke australijskich pionierow, szybko zajela sie rannymi. Opatrzyla najpierw Nowickiego, ktorego twarz byla niezle pokiereszowana, a odziez w strzepach.

– Znow miales szczescie, Tadku. Smierc spudlowala tym razem o wlos. Gdyby kula trafila nieco w bok…

– Gdyby, sikorko, gdyby… Za duze mam doswiadczenia, zeby tak marnie zginac – wesolo mrugnal do Sally.

Obejrzala sie za innymi, ale ci poradzili sobie sami. Opatrzyli rowniez rannego z ramieniem przeszytym kula na wylot. Rane zasypano warstwa prochu, ktory podpalono. Potem polano ja dosc goraca oliwa. Ranny nawet nie jeknal, ale… zemdlal z bolu. Sally pozostalo wiec jedynie obandazowanie rany.

Patryk, ktory gdzies sie znowu zawieruszyl, wkroczyl na poklad.

– Oni wszyscy uciekli… – powiedzial.

– Nieznosny pedraku – westchnal Nowicki, gladzac go po glowie. – Przeciez mogli zrobic ci cos zlego.

– Wcale mnie nie widzieli, wujku – uspokoil go chlopiec.

Nie bylo sensu dalej tkwic w miejscu, tym bardziej ze wiatr znowu ozyl.

Kiedy ruszyli w droge, przyszla kolej na mozolne sledztwo. Pytania zadawal Tomek, tlumaczyl je reis. Z odpowiedzi jencow wynikalo, ze byl to napad rabunkowy.

– Nie bardzo chce mi sie w to wierzyc – powiedzial do przyjaciol Tomek, kiedy skonczyli. – Watpie, by na te nikla zdobycz, jaka stanowimy, polakomili sie ci dwaj Europejczycy.

– Do stu beczek zjelczalego tranu! – zaklal Nowicki. – Przeciez chcieli nas zamordowac!

– Czulam, ze ten, ktory nas sterroryzowal rewolwerem, gotow byl do mnie strzelic. Byl bardzo brutalny – powiedziala Sally.

– Ale powod, Tadku, jaki mieli powod? – w glosie Tomka brzmialo napiecie.

– Przeciez, brachu, nie jedziemy na wycieczke – obruszyl sie marynarz.

– Zakladasz zwiazek ze sprawa “faraona”?

– A jak to inaczej wytlumaczyc?

Tu wreszcie udalo sie wlaczyc Patrykowi, ktory opowiedzial tresc niezrozumialej wtedy dla niego, podsluchanej pierwszej nocy rozmowy.

– To znaczy, ze o nas wiedza? – zdumial sie Tomek.

– Tak by wynikalo! – marynarz byl pewny swego.

– Ale skad? Czyzby ktos nas zdradzil?

– A czy ja wiem?

– Moze sie cos wyjasni, gdy oddamy jencow w rece wladz – ludzil sie Tomek.

– W rece wladz… Hm… – w glosie Nowickiego brzmialo cos wiecej niz watpliwosc.

– Nie mamy wyjscia, Tadku! Przeciez to zloczyncy.

– No, w koncu niczego takiego zlego nam nie zrobili, a i tak dostali za swoje. Mam propozycje. Porozmawiam z reisem, moze ich przekona… Powiem, ze puscimy ich wolno, jesli powiedza prawde…

– Moze masz i racje – zmiekl Tomek. – Tylko ze mnie nie bardzo wypada poddawac taka mysl.

– Ekscelencjo! – pomogl Nowicki. – O niczym nie wiesz! Oni po prostu uciekna w czasie transportu do wiezienia…

– Rob co chcesz! – odrzekl Tomasz.

No wieki poszedl wiec prowadzic pertraktacje. Tymczasem w dali widac juz bylo biale i szare minarety Beni-Suef, wystrzelajace nad palmowe gaje. Blizej wynurzaly sie kominy coraz liczniejszych w Egipcie cukrowni i fabryk bawelny.

– O dzien drogi stad na zachod, nad pieknym, malowniczym jeziorem Birket Kuarun, za faraonow nosilo ono nazwe Moeris, lezy oaza Al-Fajjum – przypomniala Sally.

– Mysle, ze ojciec i Smuga juz tam docieraja – dodal Tomasz. Wiatr tymczasem pedzil stateczek do wybrzezy miasteczka Beni-Suef, z zajazdem portowym i przytulna kawiarenka, cala pokryta zieleniejacym bluszczem, malowniczo polozona na brzegu, pod rozlozonym drzewem. W dali wsrod starych drzew, widac bylo palac beja [101] , a za nim ogromne koszary. Nim przybili do brzegu, Nowicki zakonczyl sledztwo.

– No, brachu – poinformowal – pekli…

– I co?

– To biedni ludzie. Z jakiejs wioski niedaleko Kairu. Biali dostarczyli im opium i haszysz. A gdy zabraklo pieniedzy zaproponowali im ten napad w zamian za nasze mienie.

– A ci dwaj biali?

– Nic o nich nie wiedza. Dostarczali towar z Kairu sami albo przez posrednikow.

– Z Kairu – zamyslil sie Tomasz. “Slad prowadzi do Kairu”. Tak powiedziano Smudze w Aleksandrii. – Po co wiec jedziemy do Doliny Krolow?

– Do zrodel, ekscelencjo, do zrodel… Wszak stamtad pochodza kradzione rzeczy – usmiechnal sie Nowicki.

Zamyslony Tomek nie zauwazyl nawet, ze przybili do brzegu.

Nowicki z reisem odprowadzali jencow do brytyjskich koszar, by oddac ich w rece wladz. Majtkowie przepadli w tawernie. Patryk wloczyl sie po brzegu z Dingiem. Sally i Tomek przysiedli w kawiarence, obrzucani ciekawymi spojrzeniami obecnych. Zamowili kawe i rozmawiali.

– Mam nadzieje, ze Nil juz nie bedzie sie na nas gniewal, zlozylismy mu przeciez w ofierze barana – powiedziala Sally, patrzac na leniwie toczace sie wody rzeki.

– Dla starozytnych ta rzeka byla bogiem… – Tomek zawiesil glos.

– Owszem! – dopowiedziala Sally. – Nil gniewny i wzburzony rozbijal lodzie, topil ludzi, niszczyl, co sie dalo… Skladano mu wowczas ofiary, wrzucajac w ogien owoce, jajka, kure, indyka albo inne zwierze.

– Tak wiec udobruchalismy rozzloszczonego olbrzyma – usmiechnal sie Tomasz. – A wlasciwie uczynil to Nowicki. Widocznie Nil poznal w nim brata wodniaka, choc zakochanego w innej rzece.

– Nil… Najdluzsza i najbardziej tajemnicza rzeka swiata… [102] – zadumala sie Sally. – Nic dziwnego, ze przypisano rzece stworcza moc.

– Gdyby nie rzeka, kraj wchlonelaby przeciez pustynia – dodal Tomek.

– Od wiekow ziemie Egiptu przemierzali najezdzcy… Ale najciezsza walka toczy sie tu miedzy pustynia, utozsamiana przez starozytnych ze zlym bostwem, a bogiem-ojcem Nilem.

– Masz racje. Cos w tym jest, co mowisz o tajemniczosci tej rzeki, Sally – przyznal Tomek. – Nawet jej zrodla odkryte zostaly calkiem niedawno [103] .

– Na mapie “bog” przypomina wygladem palme daktylowa. Jej pien to dolina Nilu ukoronowana delta. Stare podanie mowi, ze gdy Bog ulepil cialo czlowieka, z jego dloni spadl na Egipt okruch mulu i na nim wyrosla palma daktylowa. Pierwsze zas slowa Koranu spisano na lisciach palmy, nie na papirusie. Takze w raju rosna przede wszystkim drzewa palmowe.

– Dlatego i palmy naleza do tutejszych swietosci. Za uszkodzenie czy zniszczenie palmy surowo niegdys karano – dorzucil mlody Wilmowski.

– A daktyle swieze, suszone, marynowane, przyrzadzane na rozmaite sposoby, sa jedna z podstaw tutejszego pozywienia.

– Cala dolina Nilu upstrzona jest tymi palmami.

– O delcie rzeki mowi sie tez, ze ma ksztalt odwroconej piramidy, ktorej stozkiem jest Kair, a podstawa Damietta i Rozetta [104] .

– Cale zycie tutejszych mieszkancow skupia sie w zasadzie w dolinie i delcie Nilu. Jak sie nad tym zastanowic, zaczyna sie wierzyc Herodotowi, ze Egipt jest darem Nilu…

Tomek, zanim jeszcze dokonczyl to zdanie, spostrzegl, ze wracaja Abdullah i Nowicki. Opowiedzieli przebieg swojej “wizyty” w angielskich koszarach. Tomek, aczkolwiek flegmatycznie, okazal niezadowolenie, ze jency po drodze uciekli, ale kiedy zostali sami powiedzial do swego “lokaja”:

– Chyba miales racje, Tadku. To byli bardzo biedni ludzie. Moze spotka ich jeszcze cos dobrego w zyciu.

Nie wiedzial, ze stanie sie akurat odwrotnie…

Informacja o napadzie na Europejczykow wywolala, wedlug Nowickiego, swego rodzaju sensacje. Angielski oficer stwierdzil, ze od czasow Muhammada Alego napady na Europejczykow praktycznie sie nie zdarzaja. Karano za to surowo i kary byly egzekwowane. Do dzis strasza gdzieniegdzie zgliszcza spalonych wiosek.

[101] Bej – tytul nadawany w Turcji wyzszym urzednikom cywilnym i wojskowym.


[102] Nil – powszechnie uwazany za najdluzsza rzeke swiata. Jego dlugosc wynosi 6670 km (od zrodla Victoria Nyanza w Burundii, przez Bialy Nil do delty).


[103] Zrodla Nilu – odkryte w 1858 r. przez Johna Speke’a w nazwanym przez niego na czesc angielskiej krolowej Jeziorze Wiktorii. Dla innych prawdziwym zrodlem Nilu sa zrodla rzeki Kagera.


[104] Damietta i Rozetta – prawe i lewe ujscie Nilu do Morza Srodziemnego.