– Teraz bylo w ucho – powtorzyl dobrze zapamietane slowa. – A co powiesz na to? – znaczaco wskazal podbrodek.

Harry, ktoremu dzwonilo pod czaszka, wycharczal:

– Sprobuj! – I zaatakowal. Jego piesc ledwie jednak musnela twarz marynarza, a jednoczesnie potworna kontra w podbrodek rzucila go na sciane kajuty.

Teraz Nowicki dopadl Harry’ego jak burza. Chwycil lewa reka za koszule tuz przy gardle, wciskajac go w sciane. Zacisnal prawa dlon, uniosl, by zadac nokautujacy cios. Zauwazyl jednak metne oczy przeciwnika. Powstrzymal wzniesiona do ciosu piesc i puscil Harry’ego. Ten z wolna osunal sie na podloge. Usiadl i nie probowal sie podniesc.

– Ma dosc! – uznal Nowicki i poczul ogromna ulge. Usmiechnal sie do siebie, podszedl i wyciagnal z kryjowki korbacz. Strzelil nim triumfalnie nad glowa…

Tymczasem Smuga zszedl pod poklad do Tomka. Mlody Wilmowski, pobladly z emocji i wysilku, czuwal przy drzwiach kajuty “faraona”.

– Nie probowal wyjsc? – zdziwil sie Smuga.

– Nie – odpowiedzial Tomek.

– A straznicy?

– Wciaz probuja na nowo. Chyba slyszysz.

– Przysle ci kilku ludzi. Zastrzelcie kazdego, kto wyjdzie. Tomek skinal glowa. Rozumial, ze nie bylo innego wyjscia.

Na poklad wyprowadzano wciaz niewolnikow. Niektorzy byli w kajdanach lub tak slabi i chorzy, ze trzeba im bylo pomoc. Harry’ego i kilku jego ocalalych ludzi strzegli zolnierze Gordona.

– Tadku! – zawolal Smuga. – Wez kilku ludzi, zejdziemy pomoc Tomkowi.

Kiedy znalezli sie na dole, Smuga zawolal:

– Otwieraj! Nie masz szans. Jestes otoczony. Odpowiedziala mu cisza.

– Wywazmy drzwi – zaproponowal Nowicki.

– Pamietajcie o jego ochronie – ostrzegal Smuga.

Marynarz po prostu poteznie kopnal w zamek. Po chwili drzwi staly otworem. Wypadl zza nich Murzyn. Sztychem szabli zaatakowal Nowickiego. Ten umknal, stosujac unik. Rozlegl sie gluchy odglos strzalu i Murzyn upadl na twarz. Szabla utkwila w drzwiach. Smuga spokojnie ladowal rewolwer.

– Mowilem ostroznie! – powiedzial chlodno.

Zajrzeli do srodka. Na lozku dostrzegli postac czlowieka. Wydawalo sie, ze spi, ale koldre, ktora byl przykryty, plamila krew. Nie byl to przyjemny widok.

Smuga, Nowicki i Tomek zatrzymali sie tuz przy drzwiach. Oto czlowiek, ktory doprowadzil do tragedii wielu ludzi. Zdolny, operatywny, ale z umyslem owladnietym chora, zlowroga idea. Do konca nie potrafili jej zrozumiec. Ich triumf zaprawiony zostal gorycza.

Nowicki w koncu podszedl i odslonil twarz lezacego. Byla czarna! A wiec to nie “faraon”, jak sadzili. Najpewniej drugi z Murzynow stanowiacych osobista ochrone. Teraz dopiero zauwazyli szeroko otwarty bulaj. Nowicki wyjrzal na zewnatrz. Pobladly odwrocil sie w strone przyjaciol.

– Pelno tam wscieklych krokodylszczakow – powiedzial z niechecia. Smuga i Tomek wyjrzeli rowniez i opanowala ich groza.

– Zginal smiercia, ktora przygotowal dla mnie – szepnal Tomek.

– Chodzmy. Nic tu po nas – szorstko powiedzial Smuga.

– Jeszcze chwile – Tomek chcial rozejrzec sie po kajucie.

Na jednej ze scian wisialy insygnia faraonskiej wladzy. Pod nimi na malym stoliczku obok swiecznika stal jakis przedmiot, przykryty kawalkiem zlocistej tkaniny. Tomek podniosl material. Zalsnil posazek faraona w mysliwskim stroju. Pierwszy wzial go do reki Smuga.

– Sally mowila, ze jest zbyt lekki, jak na zrobiony ze zlota. Rzeczywiscie jest zbyt lekki.

–  Masz racje, Janie – potwierdzil Tomek, usmiechajac sie tajemniczo.

– Co sie za tym znowu kryje? – zniecierpliwil sie Nowicki.

– Kiedys wam o tym opowiem. – Tomek zabral posazek z rak Smugi. Korytarz byl pelen halasu i ludzi. Przy kazdej z kabin czuwal jeden z zolnierzy Gordona i Murzyni Kisumu.

– Uciszcie sie! – zawolal Smuga. – Dajemy wam dwie minuty, potem was stamtad wykurzymy i zostawimy Murzynom.

– Puscicie nas wolno? – spytal zza drzwi jakis glos.

– Zadnych gwarancji! – odparl Smuga. – Poddajcie sie.

– Zapewnicie nam zycie?

– Oddamy was Anglikom – odparl Smuga. – Ich sprawa, co z wami zrobia.

– Poddajemy sie! – odparl glos.

Wkrotce prawie trzydziestu handlarzy niewolnikow zakuto w kajdany, ktorych tu nie brakowalo. Wszystkich wpedzono pod poklad, gdzie dotad wiezili Murzynow.