Machnela reka w nieokreslonym kierunku, usiadla na krzesle i zaczela zasypiac.

– Tu sie dzieje cos podejrzanego! – wykrzyknal Bob.

Zaczeli przeszukiwac wszystkie pomieszczenia na parterze. Pete pierwszy wbiegl na schody, wiodace na pietro. W duzej, naroznej sypialni, ktorej okna wychodzily na morze, znalazl Madeline Bainbridge. Lezala na obszernym, drewnianym lozku, przykrytym recznie tkana kapa. Byla ubrana w dluga, brazowa suknie. Rece miala zlozone na piersiach. Na jej twarzy malowal sie gleboki spokoj. Pete'owi zdawalo sie przez chwile, ze nie oddycha.

Dotknal jej ramienia.

– Panno Bainbridge – powiedzial miekko.

Nie poruszyla sie. Pete potrzasnal nia i zawolal po raz drugi i trzeci. Przyszly mu na mysl slowa Jupe'a. Zaczarowany zamek, w ktorym nie ma ruchu ani zycia. A tu lezala spiaca krolewna. Ale dlaczego sie nie budzi? Dlaczego nie odpowiada?

– Jupe! – krzyknal. – Bob! Chodzcie szybko! Znalazlem Madeline Bainbridge! Tylko… tylko nie jestem pewien, czy nie jest za pozno!

Rozdzial 17. Spisek!

– Wezwijmy lepiej lekarza – powiedzial Bob.

– Poczekaj – zatrzymal go Pete. – Wraca do siebie.

Madeline Bainbridge wydala cichy okrzyk protestu, po czym otworzyla oczy, szkliste i nieprzytomne ze snu.

– Prosze pani – powiedzial Bob – zrobilem kawe. Prosze sie postarac usiasc i wypic.

– Madeline, moja droga! – Klara Adams usiadla na lozku, trzymajac swoj kubek kawy. – Obudz sie. Ci mlodzi ludzie sa tak zaniepokojeni. Nie rozumiem dokladnie tego, co mowia, ale wyglada na to, ze Marvin Gray dal nam cos na sen.

Aktorka podzwignela sie do pozycji siedzacej. Wziela niepewna reka kubek od Boba, upita lyk i skrzywila sie.

– Kim jestescie? Co tu robicie? – zapytala slabym glosem.

– Prosze najpierw wypic kawe – powiedzial Jupiter. – Musi sie pani obudzic, zeby nas wysluchac.

Kiedy Madeline Bainbridge oprzytomniala nieco, Jupiter przystapil do wyjasnien.

– Pracujemy dla Beefy'ego Tremayne'a. Staramy sie odnalezc dla niego pani rekopis.

– Moj rekopis? Jaki rekopis? Nie rozumiem.

– Pani wspomnienia.

– Moje wspomnienia? Alez ja ich nie skonczylam. Och, ja was znam, chlopcy! Zeszliscie ze wzgorza tej nocy, kiedy… kiedy…

– Odprawialiscie sabat – dokonczyl Jupiter. – Wiemy o tym wszystko, prosze pani.

Pokazal aktorce fiolke pigulek.

– Znalezlismy to w lazience przy drugiej sypialni. To sa jakies srodki nasenne. Myslimy, ze Marvin Gray dodal je do czegos, co pani zjadla lub wypila. Chcial miec pewnosc, ze pod jego nieobecnosc nie otworzy pani nikomu drzwi i nie odpowie na zaden telefon.

Aktorka patrzyla na mala fiolke.

– Do czegos, co wypilam? Pilismy herbate, ktora nam Marvin przyrzadzil.

– Czy to sie juz przedtem zdarzalo? – zapytal Bob.

– Pare dni temu zapadlam w gleboki sen w polowie dnia. To bylo bardzo dziwne, Klara tez przespala cale popoludnie.

– Prawdopodobnie bylo to tego popoludnia, kiedy Gray przyniosl rekopis – powiedzial Jupe.

– Gadasz wciaz o jakims rekopisie i o osobie nazwiskiem Beefy Tremayne. O co tu wlasciwie chodzi? – glos Madeline brzmial teraz dzwiecznie i pewnie.

Jupiter zdal jej pelna relacje z wydarzen ostatnich dni, a Bob i Pete wtracali od czasu do czasu niektore szczegoly. Mowili o doreczeniu przez Graya rekopisu i kradziezy rekopisu z mieszkania Tremayne'ow.

– Na umowie z wydawnictwem widnieje pani podpis. Sfalszowany, jak sadze – konczyl Jupiter.

– Z pewnoscia – odparla. – Nigdy nie podpisywalam zadnej umowy. A moje wspomnienia wciaz sa tutaj, w domu. Pracowalam nad nimi jeszcze wczorajszego wieczoru. Zajrzyj do tego duzego kufra w nogach lozka.

Pete otworzyl kufer i wszyscy pochylili sie nad nim. Wewnatrz lezal gruby plik zapisanych recznie kartek.

– Marvin Gray musial to przepisac – powiedzial Bob. – Nastepnie dostarczyl Beefy'emu swoja kopie. I co potem? Czy zaaranzowal kradziez? Przez Charlesa Goodfellowa?

– Goodfellow?! – wykrzyknela Madeline Bainbridge. – Nie powiecie mi, ze ten zlodziejaszek jest nadal w miescie!

– Wiec pani wie, ze Goodfellow jest zlodziejem? – zapytal Jupe.

– Wiem, ze nim byl. Przylapalam go na probie kradziezy diamentowego naszyjnika w mojej garderobie na planie filmowym “Katarzyny Wielkiej”. Chcialam zawiadomic policje, ale zapewnial mnie, ze sie to wiecej nie powtorzy. Pozniej, w czasie krecenia “Opowiesci z Salem” stwierdzilam, ze przetrzasa damskie torebki.

– Prawdziwy kieszonkowiec – powiedzial Bob. – Czy pani pisala cos o tym w swoich wspomnieniach?

– Mozliwe. Mysle, ze napomknelam o tym.

– To by mu dawalo motyw. Uzywa teraz innego nazwiska, ale mogl sie obawiac, ze zostanie rozpoznany. I ze powiaze sie go z kradzieza filmow z laboratorium.

– Jakich filmow? – przerwala Bainbridge.

– Pani filmow, ktore zostaly sprzedane firmie Wideo – odpowiedzial Jupe. – Czy wiedziala pani o sprzedazy filmow dla telewizji, czy tez jest to transakcja, ktorej Gray dokonal wtedy, gdy pani lezala uspiona?

– Ach, nie! Wiedzialam o tej sprzedazy wszystko. Marvin prowadzil negocjacje, ale ja podpisalam umowe. Ale mowiles, ze filmy skradziono.

– Tak, z laboratorium sasiadujacego z Amigos Press, tuz przed wybuchem pozaru. Znajduja sie bez watpienia w bezpiecznym miejscu i z pewnoscia okup zostanie zaplacony. Czy pani wie, ze w dniu kradziezy, wieczorem, byl tu Jefferson Long, zeby zrobic z pania wywiad? Prowadzi w telewizji serie programow o walce o lad i prawo.

– Niemozliwe! – wykrzyknela aktorka. – On tu byl? Marvin powiedzial mi tylko, ze przychodzi jakis klient w sprawach urzedowych. Jak zwykle, trzymalam sie na uboczu. Place Marvinowi za zajmowanie sie takimi sprawami.

– Kiedy nastepnego dnia bylismy tu z Beefym, rowniez trzymala sie pani na uboczu – Jupe potrzasnal glowa. – Prosze pani, odmawiajac wszelkich kontaktow ze swiatem zewnetrznym, stawia sie pani w bardzo niebezpiecznej sytuacji.

Aktorka westchnela.

– Pozwolilam, zeby wszystkim zajal sie za mnie Marvin. Zaczynam odkrywac, ze sie zajal zbyt dobrze.

– Zapewne zamierzal pania oszukac na zaliczce od Amigos Press za pani rekopis – powiedzial Jupiter.

– Lajdak! Nie moge w to uwierzyc! – zamilkla i zamyslila sie przez chwile. – Tak, jednak moge uwierzyc. Zawsze byl chciwy. Ale pomyslec, ze z rozmyslem ukrywal przede mna informacje i dawal mi narkotyki! Fuj! To obrzydliwe!

– Czy nie byloby interesujace dowiedziec sie, jak bardzo pania oszukal i co planuje na przyszlosc? – zapytal Jupe. – Mozna by grac dalej jego gre. Udawalyby panie, ze spia, kiedy wroci, i obserwowaly go. Dam pani numer telefonu, pod ktorym mozna mnie znalezc, wlasciwie nawet dwa telefony.

– Och, Madeline, zgodz sie! – zawolala Klara Adams. – Zawsze chcialam zrobic kawal Marvinowi! Jest ciagle taki nadety i ponury.

– To bedzie wspanialy kawal – powiedziala Madeline Bainbridge. – Chlopcy, nie widze zadnych powodow, zeby wam zaufac, a jednak wam ufam. Musze wiedziec dokladnie, do czego zmierza Marvin.

– Mysle, ze jest zdolny niemal do wszystkiego – Bob trzymal w rece jaskrawo pomaranczowy pakiecik zapalek. – Znalazlem to w sloju z zapalkami, kiedy robilem kawe. To zapalki firmowe restauracji “Jawa”, w ktorej jada Harold Thomas.

– A wiec Gray i Thomas prawdopodobnie sie kontaktowali – powiedzial Jupe. – Gray moze byc do pewnego stopnia zamieszany w kradziez zarowno rekopisu, jak i filmow, a nawet w wywolanie pozaru Amigos Press.

– Ale pyszna zabawa – ucieszyla sie Klara Adams. – Zupelnie jak w starych filmach, w ktorych bohaterka pomaga detektywowi odkryc przestepce. Przygwozdzimy go!