Long otworzyl usta, by zaprotestowac, ale zamknal je z powrotem bez slowa.

– Jak mogles! – powiedziala Madeline Bainbridge. – Jak mogles zrobic cos takiego dziecku!

– Pozostaje jeszcze sprawa okupu – ciagnal Jupe zywo. – Zaplacono go dzis po poludniu. Nie zdziwilbym sie, gdyby czesc tych pieniedzy byla wciaz w samochodzie Thomasa. Moze reszte znajdziemy w wozie Longa. Nie bardzo mieli czas na ich ukrycie. Czy pojdziemy to sprawdzic?

– Nie! – krzyknal Thomas. Chwiejnym krokiem ruszyl do drzwi.

Beefy jednym chwytem powalil go na podloge i usiadl na nim. Ubranie Thomasa peklo i na podloge wypadl portfel i trzy breloki z kluczami.

– Aha! – zawolal Beefy.

– Zaskarze cie! – wrzeszczal Thomas. – Nie masz nakazu rewizji!

Gray stal cicho w kacie pokoju, niemal przez wszystkich zapomniany. Gdy Beefy siegal po klucze, Gray skoczyl z miejsca, przebiegl obok Beefy'ego, odepchnal Willa i wypadl za drzwi frontowe, nim ktokolwiek zdazyl temu zapobiec.

– Marvin! – zawolala Madeline Bainbridge.

– Nie ujedzie daleko – zapewnil ja Pete. – Postaralem sie, zeby nie mogl uruchomic swego samochodu. To samo dotyczy samochodow Longa i Thomasa. Zadzwonmy tylko na policje i zgarna go po drodze.

Niestety, w tym momencie z zewnatrz dobiegl ich odglos zapuszczanego silnika.

– Och, do diabla! – krzyknal Beefy. – Moj samochod! Zostawilem kluczyki w stacyjce!

Pete pobiegl pedem do telefonu, a Madeline Bainbridge podeszla do okna.

– Pozaluje tego – powiedziala, patrzac za odjezdzajacym samochodem. – Mocno pozaluje.

Jupiter i Bob rowniez obserwowali pedzacy przez cytrynowy gaj samochod. Swiatla reflektorow omiataly drzewa. Nie zmniejszajac szybkosci, samochod wypadl za bramke i skrecil na droge.

– O Boze! – wrzasnal nagle Bob.

Z drogi dobiegl ich pisk opon i Madeline Bainbridge zaczela krzyczec. Po chwili nastapil trzask lamiacego sie metalu i brzek tluczonego szkla. Madeline Bainbridge podniosla rece do ust, jej niebieskie oczy rozszerzyly sie ze zgrozy.

– Madeline! – Klara Adams podeszla do niej i otoczyla ja ramionami. – Madeline! To nie twoja wina!

– Zupelnie jak wtedy. Tak samo jak z Ramonem – powiedziala aktorka i zaczela plakac.

– To tylko zbieg okolicznosci – odezwal sie Jupe.

Do pokoju wrocil Pete.

– Szeryf juz jedzie – oznajmil. – Zatelefonuje jeszcze raz i powiem, zeby przyslali karetke pogotowia.

Jupiter skinal glowa i wyszedl wraz z Beefym i Bobem zobaczyc, w jakim stanie jest Gray.

– Bardzo niefortunne zakonczenie, ale mysle, ze na tym nasza sprawa sie zamyka – powiedzial.

Rozdzial 22. Pan Hitchcock odrzuca zaproszenie

Tydzien pozniej Trzej Detektywi zlozyli wizyte Alfredowi Hitchcockowi.

– Z gory sie cieszylem na przeczytanie waszych notatek z tej sprawy – powiedzial rezyser, gdy Jupiter, Pete i Bob zasiedli w jego przestronnym salonie.

Bob z usmiechem wreczyl mu swoje sprawozdanie.

– Wspaniale. Doniesienia prasowe o odzyskaniu okupu za filmy Madeline Bainbridge byly intrygujace, ale pomijaly wiele istotnych szczegolow. Czekalem na rzetelna relacje z waszej strony, chlopcy.

Pan Hitchcock przystapil do czytania i do ostatniej strony nie odezwal sie slowem.

– Niewiarygodne! – wykrzyknal po skonczeniu. – Kobieta z wlasnej winy staje sie ofiara! Ukryta przed swiatem i nie ufajaca nikomu.

– Z wyjatkiem niewlasciwego czlowieka – sprostowal Pete. – I oszukiwalby ja bez konca, gdybysmy sie tam nie wdarli i nie znalezli jej w narkotycznym snie. Teraz ksiegowi sprawdzaja jej finanse, zeby ustalic, na jaka sume Gray ja okradl. Gray jest w szpitalu miejskim na oddziale wieziennym. Prokurator wniesie przeciw niemu oskarzenie, jak tylko zbierze calosc sprawy.

– Gray ma szczescie, ze uszedl z zyciem – powiedzial pan Hitchcock. – Ramon Desparto nie mial tego szczescia, kiedy jemu nawalily hamulce. Mimo zbieznosci obu wypadkow, nie uwierze, zeby je mogla spowodowac panna Bainbridge. Jestem wielkim milosnikiem tajemniczosci, ale wierzyc, ze czarownica moze wywolac wypadek samochodowy, to nawet dla mnie za wiele. Co wy o tym myslicie?

Jupiter sie usmiechnal.

– Chyba nigdy sie nie dowiemy, jak bylo naprawde z tymi wypadkami. Beefy Tremayne jest przekonany, ze Gray wpakowal sie w drzewo, bo wzial jego samochod, a wszystko, co Beefy posiada, skazane jest na bledne funkcjonowanie.

– To moglo podniesc na duchu Madeline Bainbridge – zauwazyl pan Hitchcock. – Pewnie sie zadrecza mysla, ze to ona sprowadzila nieszczescie tak na Desparta, jak i na Graya.

– Stara sie tej mysli wyzbyc i usiluje uzyc swej sily magicznej do wyleczenia Beefy'ego z jego niezdarnosci – powiedzial Bob. – Rzeczywiscie Beefy nie potyka sie tak czesto jak przedtem i nie przewraca wszystkiego. Moze wiec jednak jej czary dzialaja.

– Takze jego wuj przestal mu tak dokuczac – dodal Pete. – Kazdy bylby wyprowadzony z rownowagi i wypuszczal wszystko z rak, gdyby mu William Tremayne wciaz zagladal przez ramie.

– Jedno mnie tylko zastanawia. Czy naprawde policja znalazla odciski palcow Jeffersona Longa na pokrywie bagaznika? – zapytal pan Hitchcock.

Chlopcy parskneli smiechem.

– To byl blef Jupe'a – powiedzial Bob. – Mial nadzieje, ze Long wyrzuci z siebie cos, co go zdemaskuje. Ale to Thomas sie zalamal i uciekl, a raczej probowal uciec. Efekt byl wiec rownie dobry, bo Thomas mial w kieszeni te wszystkie klucze do mieszkania Beefy'ego i do firmy farmaceutycznej, w ktorej przedtem pracowal. Domysly Jupe'a, skad pochodzi magnez do zapalnika, byly sluszne.

– Nawet bez tych kluczy – podjal Jupe – policja miala dosc dowodow winy Thomasa i Longa. Okup za filmy panny Bainbridge lezal w bagazniku samochodu Longa. Byl on tak pewny siebie, ze nie zadal sobie nawet trudu wyjecia pieniedzy. Aresztowano go natychmiast. Zostal nastepnie zwolniony za kaucja i odkrywa teraz, ze jego przyjazn z przedstawicielami prawa przestala juz istniec. Wiedza obecnie, ze byli przez Longa wykorzystywani i sa na niego wsciekli. Co do Thomasa, ktorego prawdziwe nazwisko brzmi Goodfellow, odsiadywal juz wiele wyrokow, miedzy innymi za kradziez i podpalenie. Probowal zyc uczciwie i miec stala prace, ale po prostu nie byl w stanie dostosowac sie do wymogow uczciwego zycia. Firma farmaceutyczna, w ktorej pracowal, przeprowadzila rewizje ksiag i ujawniono w niej braki. Thomas nie mogl sie powstrzymac od zlodziejstwa, mimo wszelkich staran.

– Zostal wreszcie wykluczony ze spoleczenstwa – skomentowal pan Hitchcock.

– Wrocila natomiast do spoleczenstwa Madeline Bainbridge – podchwycil Bob. – Zrozumiala, ze niebezpiecznie jest tak sie od swiata izolowac, i w przyszly piatek wydaje przyjecie. Zaprosila mieszkajacych w okolicy czlonkow bylego magicznego kregu.

– Czy przyjeli zaproszenie? – zapytal pan Hitchcock. – Sadzac z waszej relacji, te kobiety jej nie cierpia.

– To prawda, ale ciekawosc jest silniejsza od niecheci – odpowiedzial Jupiter. – Chca zobaczyc, jak Madeline Bainbridge wyglada po tylu latach. Czy osiwiala, czy ma zmarszczki? Przyjda wiec i zastana ja tak nie zmieniona, ze z pewnoscia uwierza, iz jest czarownica! Byc moze dobra, ale jednak czarownica.

– Mysle, ze proste zycie, jakie wiodla, pomoglo jej zachowac mlodzienczosc – zauwazyl rezyser.

– Wyglada zdumiewajaco mlodo i czerstwo – powiedzial Jupe. – Mowi, ze zawdziecza to zdrowemu odzywianiu przez ponad trzydziesci lat.

– Mam nadzieje, ze wilczej jagody nie zalicza do zdrowych produktow – zazartowal pan Hitchcock.

Jupe sie rozesmial.

– Nie, powiedziala nam, ze uzywala jej do pewnych napojow sabatowych. Oczywiscie w minimalnych ilosciach. Ach, pan rowniez jest zaproszony na przyjecie. Mowilismy pannie Bainbridge, ze zobaczymy sie dzis z panem, i wyznala, ze wielbi panskie filmy. Czy mialby pan ochote na zdrowy posilek na ranchu pod Malibu? A moze czulby sie pan nieswojo przy stole z czarownicami i czarownikami?