ROZDZIAL SIODMY
– Jest tu pewna mloda dama, ktora chcialaby sie z pania zobaczyc – zakomunikowal Segsbury, kiedy Juliana wrocila z wyprawy na zakupy nastepnego popoludnia. Jego glos nie zdradzal zdziwienia, jakkolwiek mlode damy nigdy nie bywaly przy Portman Square 7. – Scisle biorac, dwie mlode damy. Panna Kitty Davencourt i panna Clara Davencourt, prosze pani. Wprowadzilem je do blekitnego salonu, bo pomyslalem…
– Pomyslales, ze nagie posagi w bibliotece moglyby urazic ich panienska wrazliwosc – dokonczyla za niego. – Dziekuje ci, Segsbury. Jestem ci wdzieczna.
Podala kamerdynerowi kapelusz i okrycie, obrzucila zadowolonym spojrzeniem stos pakunkow, ktory lokaj wypakowywal z powozu i ruszyla do biblioteki. Nie miala pojecia, czego moga chciec od niej Kitty i Clara Davencourt, za to byla niemal pewna, ze ich brat nie wie, dokad sie udaly. Postanowila pozbyc sie dziewczat tak szybko, jak sie da. Pogawedki z debiutantkami nie byly zajeciem, ktore ja chocby w najmniejszym stopniu interesowalo, i nie chciala utwierdzac Kitty w przekonaniu, ze jest jej przyjaciolka. Poza tym gdyby Martin sie dowiedzial, bez watpienia wyglosilby kolejne kazanie o tym, ze nie jest wystarczajaco przyzwoita, by utrzymywac stosunki towarzyskie z jego siostrami. A najgorsze ze wszystkiego bylo to, ze mial racje. Wizyta przy Portman Square mogla bezpowrotnie nadszarpnac reputacje siostr Davencourt.
Stanela przed lustrem, poprawila wlosy i przygladzila faldy sukni. Byloby fatalnie, gdyby wizyta Kitty i Clary sprowadzila Martina w jej progi po raz kolejny. Nie miala ochoty go widziec, bo ilekroc do tego dochodzilo, pragnela, by ja kochal, i to doprowadzalo ja do szalu. Dawno temu przysiegla sobie, ze juz nigdy sie nie zakocha, totez teraz ubolewala nad soba, zwlaszcza ze wybrala mezczyzne, ktory mial o niej tak niskie mniemanie. W dodatku nie zamierzala wiecej wychodzic za maz.
Wykrzywila sie do swego odbicia w lustrze. Nie znosila tez rozczulania sie nad soba. A wiec bedzie trzymala sie z daleka od Martina Davencourta. I od jego naprzykrzajacych sie siostrzyczek.
Obie panny Davencourt zerwaly sie z miejsc, gdy tylko weszla do pokoju. Dzis Kitty ladnie wygladala w bladorozowej sukni, ale Clara przycmila ja calkowicie. Byla olsniewajacym stworzeniem, kipiacym zdrowiem i energia. Odziedziczyla jasna urode rodziny Davencourtow. Miala dlugie blond wlosy, ktore krecily sie urokliwie wokol jej twarzy, wspaniala mleczna cere i ogromne, ciemnoniebieskie oczy. Wygladala rownie ponetnie, jak pucharek truskawek ze smietana.
– Lady Juliana! – zawolala Clara. Gapila sie na nia otwarcie i Juliana uswiadomila sobie, ze z trudem powstrzymuje sie od smiechu. Co takiego slyszala o niej ta dziewczyna? Moze szacowne matrony i przyzwoitki poslugiwaly sie nia jak straszydlem do terroryzowania mlodych dam?
„Jak bedziesz sie zle zachowywac, staniesz sie podobna do lady Juliany Myfleet!”
– Przyszlysmy… – Clara sprobowala wziac sie w garsc, choc nie przestala sie w nia wpatrywac. – To znaczy, chcialysmy pania prosic…
– Tak? – podsunela Juliana. – Dlaczego przyszlyscie, panno Claro?
Clara przez chwile wygladala na kompletnie zaskoczona, a potem sie usmiechnela. To bylo cudowne jak wschodzace slonce. Juliana pomyslala, ze ta dziewczyna musi odpedzac konkurentow kijami.
– Przyszlysmy, bo chcialysmy sie z pania zobaczyc, naturalnie – odparla wprost. – Kitty tyle mi o pani opowiedziala.
Juliana spojrzala na Kitty, ktora splonela rumiencem.
– Wyobrazam sobie – odrzekla. – Jestem prawie pewna, ze wasz brat nie wie, dokad poszlyscie. Powinniscie stad isc, za nim sie tego dowie.
Kitty szarpnela Clare za ramie. Byla najwyrazniej o wiele wrazliwsza na atmosfere niz jej siostra.
– Lady Juliana ma racje, Claro. Nie powinnysmy byly jej nachodzic.
Nagly przyplyw wspolczucia oslabil stanowczosc Juliany. Kitty byla taka przybita i rozczarowana. Przypomniala sobie, ze obiecala dziewczynie pomoc w znalezieniu meza. Musiala oszalec.
Zaskakujaco jak na kogos o tak slodkiej powierzchownosci, Clara okazala sie bardziej stanowcza niz siostra. Odwrocila sie do Kitty z zacieta mina.
– Ale ja chcialam prosic lady Juliane o pomoc! Obiecala, ze tobie pomoze.
– Nie jestem dobra wrozka – zauwazyla Juliana, znacznie lagodniejszym tonem, niz zamierzala.
Clara, wyczuwajac slabosc, usmiechnela sie ujmujaco.
– Och, prosze, lady Juliano! Potrzebujemy pani rady, a Kitty mowila, ze byla pani dla niej taka mila.
Juliana zawahala sie. Nie przewidziala, ze Kitty przedstawi ja w tak korzystnym swietle, niczym jakiegos opiekunczego aniola. To wszystko wydawalo sie takie dziwne. Popatrzyla na Clare, ktora odpowiedziala jej spojrzeniem przejrzystych blekitnych oczu. Juliana usmiechnela sie. Zawsze myslala, ze to Martin jest najbardziej upartym z Davencourtow. Ale to bylo, zanim poznala Clare. Westchnela.
– No dobrze. Niewatpliwie moge poswiecic wam pare chwil. Moze usiadziemy, napijemy sie herbaty i opowiecie mi, o co chodzi?
Pol godziny pozniej Julianie krecilo sie w glowie. Miedzy kesami muffinow i kolejnymi filizankami herbaty Clara wyrzucila z siebie cala smutna opowiesc o problemach wlasnych i siostry. Kitty siedziala cicho, w cieniu mlodszej siostry, ale od czasu do czasu przytakiwala albo wtracala slowko tu czy tam.
– Nie chodzi o to, ze nie chcemy wyjsc za maz, lady Juliano – tlumaczyla Clara – tylko wszyscy dzentelmeni, ktorych poznalysmy do tej pory, sa nieodpowiedni. Kitty chcialaby znalezc mezczyzne, ktory kocha wies, a ja… coz, do tej pory nie udalo mi sie poznac kogos, przy kim nie usnelabym z nudow. – Wlozyla do ust kolejna buleczke. – Mam okropny zwyczaj zasypiania ni stad, ni zowad, wie pani. Uwazam, ze sezon jest tak bardzo meczacy, a przez te upaly wciaz przysypiam. Niestety, zdarza mi sie zasnac w najdziwniejszych miejscach. Na balach, w teatrze.
– Och, w teatrze wszyscy przysypiaja – wpadla jej w slowo Juliana. – Naturalnie o ile przerwy w rozmowie sa na tyle dlugie, by im sie to udalo. Ale chyba nie zapadasz w sen, kiedy dzentelmeni probuja z toba rozmawiac?
– Tak wlasnie jest – odezwala sie Kitty.
Na policzki Clary wystapil rumieniec wstydu.
– Zdarza sie. – Strzepnela rekami. – Wszyscy moi zalotnicy sa tacy nudni, lady Juliano! Obawiam sie, ze nie sa w stanie zrobic niczego, co powstrzymaloby mnie przed zasnieciem!
Julianie udalo sie powstrzymac riposte, ktora sama pchala sie na usta.
– Nie? Coz, mezczyzni potrafia byc nieznosnie nudni, ale pozostaje kilku, ktorymi moglabys sie zainteresowac. Przeciez chyba nie brak ci wielbicieli. Jestes wyjatkowo ladna dziewczyna.
Clara lekko wzruszyla ramionami.
– Och, mam wielu starajacych. Kitty i ja otrzymamy tez spore posagi, wiec zabiegaja o nas. To tylko wszystko utrudnia, bo wciaz musze sie pilnowac, zeby nie zasnac! Naprawde probuje. Earl Ercol wczoraj rano mi sie oswiadczyl, ale obawiam sie, ze zasnelam, kiedy to robil. Martin byl na mnie wprost wsciekly, a Ercol wczoraj wieczorem w operze potraktowal nas jak powietrze.
– Nie mozna go za to winic. – Kitty przezuwala herbatnika. – Bylas okropnie nieuprzejma, Claro.
– Niestety, twoja siostra ma racje – powiedziala Juliana surowo. – Wiekszosc dzentelmenow uwaza, ze sa najbardziej fascynujacymi rozmowcami na ziemi, zwlaszcza kiedy mowia o sobie. Jednak – dodala lagodnie – jesli spotkasz mezczyzne, ktory ci sie spodoba, Claro, moze sie okazac, ze zechcesz czuwac na tyle dlugo, by cieszyc sie jego towarzystwem.
Rumieniec Clary stal sie ciemniejszy.
– Wiem. Och, to takie trudne! Juliana uniosla brwi.
– Czyzby chodzilo o to, ze chcesz mieszkac na wsi jak Kitty?
Kitty stlumila smiech, a Clara wzdrygnela sie.
– Z pewnoscia nie, lady Juliano! Wies jest dosc nudna. Wszystkie te spacery, przejazdzki konne i gra w krokieta. Nie, chodzi po prostu o to, ze sie martwie, bo prowadzenie wlasnego domu musi byc meczace. Sama mysl o tym napawa mnie prze razeniem.
Juliana zmarszczyla brwi.
– A wiec Kitty chce poznac kogos kochajacego wies, a ty potrzebujesz dzentelmena, ktory cie zainteresuje i zatrudni mnostwo sluzby dbajacej o dom. To nielatwa sprawa. Bede musiala pomyslec, Claro, i zobaczyc, kto moglby sie nadawac.
– Prosze, moglaby pani myslec szybko? – blagala Clara z nadzieja w glosie. – Pani Alcott dala mi do zrozumienia, ze najlepiej byloby, gdybym poslubila jej brata, a ona jest tak apodyktyczna, ze na pewno w koncu sie poddam, z samego wyczerpania!
– Och, nie mozesz wyjsc za Charliego Waltona – powiedziala Juliana szybko. – To najokropniejszy nudziarz pod sloncem. Taki sam jak jego siostra.
Clara zachichotala i poweselala.
– Ona jest okropnie nudna, prawda? I zawsze czepia sie Kitty i mnie. Jestem za gruba, za leniwa, zle ubrana.
– Jestes za ladna i za bogata – orzekla Juliana. – Zaloze sie, ze ona ci zazdrosci, Claro.
Dziewczyna otworzyla szeroko oczy.
– Och, tak pani mysli? Tak, pewnie ma pani racje! Robi slodkie miny do Martina, za to mnie traktuje po prostu okropnie!
Zdaniem Juliany nawet Serena Alcott nie zdolalaby wydac Clary za maz. Choc Clara byla leniwa, pod jej lenistwem kryla sie zelazna wola.
– To mnie bardzo zlosci – oswiadczyla stanowczo milczaca od dluzszego czasu Kitty. – Martin nie jest w stanie dostrzec, jaka pani Alcott jest naprawde. Boje sie, ze sie z nia ozeni. Dlaczego mezczyzni sa tacy beznadziejni, lady Juliano?
– Niestety, nie moga nic na to poradzic – odparla Juliana. – Rzadko dostrzegaja to, co maja przed nosem. Nie mozecie porozmawiac z panem Davencourtem o waszych obawach? Zwierzyc sie mu?
Obie wygladaly na przerazone.
– Och, nie! – zawolala Kitty. – Nigdy nie moglybysmy porozmawiac z Martinem. On jest ogromnie zajety i nie ma dla nas czasu.
– Wspanialy z niego brat – wtracila Clara – i bardzo go kochamy, ale troszke sie go boimy, droga lady Juliano.
– Boicie sie go? Jestem pewna, ze nie ma powodu.